Witajcie Kochani,
dzisiejsza notka jest kontynuacją rozpoczętego w czerwcu [KLIK] cyklu kosmetycznych wpisów.
Dziś przybliżę Wam swoje odkrycia ostatniego miesiąca oraz te kosmetyki, których używam już od dłuższego czasu. Zarówno te, z których jestem bardzo zadowolona, jak i te, które okazały się kompletną porażką.
Podkład Rimmel Wake me up
Na stronie producenta czytamy: "Pierwszy podkład Rimmel, który pobudza cerę i sprawia, że promienieje blaskiem. Nadaje nieskazitelny wygląd. Działa natychmiast przeciw oznakom zmęczenia. Zawiera peptydy i nawilżający Kompleks Witaminowy. Filtr SPF 15 chroni skórę przed promieniami UV, a rozświetlające perełki sprawiają, że cera promienieje. Dzięki formule zawierającej peptydy skóra staje się bardziej elastyczna, a kompleks nawilżający oraz witaminy C i E odżywiają ją i nadają jej zdrowy wygląd."
I wiecie co? Zgadzam się w stu procentach. Używam tego podkładu od ok. roku i jestem super zadowolona. Jest dostępny w 6 odcieniach, co ułatwia dobieranie go do mojej cery w różnych porach roku, kiedy cera jest bardziej lub mniej opalona, w bardzo korzystnej cenie - ok. 40 PLN. Wiosną i latem używam podkładu 103 True Ivory, natomiast jesienią i zimą - 100 Ivory. Podkład eliminuje oznaki zmęczenia, a dzięki malutkim drobinkom dodaje mojej skórze blasku. Bardzo polecam!
Krem-podkład Rimmel BB Cream 9in1
"BB Cream marki Rimmel łączy w sobie cechy pielęgnacyjne i makijażowe. W jednej tylko tubce zawarte jest 9 składników upiększających, które sprawią, że cera staje się nawilżona i odżywiona, promienna choć matowa, a wszelkie niedoskonałości czy pory skórne zostają perfekcyjnie zamaskowane. Zaawansowana technologicznie formuła Rimmel BB Cream sprawia, że podkład utrzymuje się przez cały dzień, a jego właściwości nie słabną w miarę upływu czasu. Dzięki temu, że jest on lekkiej konsystencji daje poczucie świeżości i naturalnego wyglądu. Dzięki niemu cera jest zdrowa, zadbana, a jednocześnie doskonale zabezpieczona, ponieważ formuła zawiera również silny filtr SPF 25."
Kupiłam, zwiedziona jedną z promocji, i żałuję. Z opisem producenta nie zgadzam się w żadnym stopniu. Nooo... Może poza tym, że krem-podkład matuje i długo utrzymuje się na twarzy. To należy przyznać. Reszta to jak dla mnie jedna wielka pomyłka. Nie nawilża skóry, bardzo szybko zasycha, uniemożliwiając lub znacznie utrudniając jego rozprowadzenia na skórze. Nie stapia się z kolorem skóry [dostępny jedynie w dwóch odcieniach], nie rozprowadza się równomiernie, przez co pozostawia znaczny efekt maski. Niedoskonałości na twarzy powstają po jego zastosowaniu jak grzyby po deszczu. Z całą pewnością nie kupię tego produktu ponownie. Jeszcze nigdy nie byłam tak zawiedziona po nabyciu kosmetyku.
Kremy Iwostin - przetestowałam dwa z bardzo szerokiej gamy dostępnej na stronie producenta.
- Widocznie redukuje objawy skóry naczynkowej
- Zapobiega pojawieniu się nowych zaczerwienień
- Przywraca skórze jednolity koloryt i blask
- Chroni skórę przed drażniącym działaniem promieniowania UV
- Zawiera zielony pigment, których optycznie neutralizuje zaczerwieniania
- Bez parabenów
Jako że na mojej twarzy czasami pojawiają się pękające naczynka [sic!], postanowiłam spróbować nowego kremu [dostępny w SuperPharm]. Nie lubię eksperymentować z kremami, bo zazwyczaj kończy się to powstaniem niedoskonałości, natomiast poleciła mi go bardzo zaufana osoba, więc grzechem byłoby nie spróbować. Nie rozczarowałam się! Na pewno nie pokusiłabym się o stwierdzenie, że produkt znacznie redukuje naczynka [delikatnie je kryje], natomiast na pewno zapobiega powstawaniu nowych. Idealnie nadaje się do codziennego użytku.
- Skutecznie nawilża
- Wzmacnia barierę naskórkową
- Działa przeciwrodnikowo
- Codziennie stosowany sprawia, że skóra jest dobrze nawilżona, elastyczna i wygładzona
- Idealny jako podkład pod makijaż
- Nie zawiera środków zapachowych ani barwników
Krem Sensitia kupiłam w drugiej kolejności [co w moim przypadku zdecydowanie świadczy o zadowoleniu z wyżej wymienionego]. Muszę przyznać, że znacznie nawilża skórę twarzy, co więcej - ładnie ją wygładza. Jest bezzapachowy i rzeczywiście, zgodnie z opisem producenta, dobrze sprawdza się jako baza pod makijaż.
"Bio‑Oil jest specjalistycznym produktem do pielęgnacji skóry, przygotowanym aby pomóc poprawić wygląd bliz, rozstępów i nierównomiernego kolorytu skóry. Jest również efektywny w przypadku problemu ze skórą starzejącą się i odwodnioną."
Stosowałam go miesiąc, dzień po dniu, a sfotografowałam buteleczkę dzisiaj, więc same możecie się przekonać, że jest bardzo wydajny. Delikatnie rozjaśnił bliznę, jednak był to bardzo znikomy, lekko widoczny efekt. Nigdy nie stosowałam tego rodzaju produktów, kupiłam go, gdy zaszła taka potrzeba, więc trudno mi porównać i ocenić, czy efekt po stosowaniu olejku jest wystarczająco satysfakcjonujący. Ponadto ma bardzo przyjemny zapach, nie jest bardzo tłusty, wchłania się stosunkowo szybko jak na swoją oleistą konsystencję. Natomiast powątpiewam czy zdecydowałabym się na kolejną buteleczkę.
Ostatnim opisanym w dzisiejszym przeglądzie kosmetyków jest sprej do włosów Taft.
Taft Keratin Blow Dry Energizer - "Doskonała energia dla wzmocnionych włosów! Widoczna objętość od nasady włosów, bardzo mocne utrwalenie do 48h - bez sklejania i pozostawiania resztek, dla 100% wzmocnienia włosów, z płynną keratyną identyczną jak w strukturze włosa. Produkt łatwy do usunięcia podczas szczotkowania."
Kupiłam zupełnie spontanicznie i nie żałuję. Na co dzień nie używam praktycznie w ogóle lakieru do włosów, od czasu do czasu sięgam po piankę, więc stwierdziłam, że produkt, który jest czymś pomiędzy może okazać się strzałem w dziesiątkę. Spray ma bardziej skoncentrowaną formułę niż pianka. Chroni włosy przed ciepłym powietrzem suszarki, lokówki, czy prostownicy. Wystarczy na osuszone ręcznikiem włosy równomiernie rozpylić spray. Efekt utrzymuje się dość długo.Natomiast produktu samego w sobie nie nazwałabym odkryciem Ameryki.
Dziewczęta, a jakie są Wasze doświadczenia? Może któraś z Was stosowała/stosuje któryś z wymienionych dziś artykułów? Chętnie poznam Wasze opinie!
Ściskam,
Mirella.
A ja uwielbiam Rimmel BB cream - ładnie stapia się z moją skórą, wygląda super naturalnie i w żadnym wypadku nie robi efektu maski na mojej twarzy i nie powoduje żadnych niedoskonałości. I jeszcze do tego SPF 25 marzenie !!! A co do Bio-Oil to jest rewelacyjny na blizny i rozstępy, ale jego zapach strasznie mnie drażni... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBB muszę koniecznie spróbować!
OdpowiedzUsuńZ kosmetyków, które pokazałaś używałam tylko podkładu z Rimmel i również byłam z niego zadowolona, niestety aktualnie wszystkie odcienie są dla mnie za ciemne. :(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo polecam krem Iwostin Sensitia - wchłania się błyskawicznie! Miałam jego "brata" z SPF 20, ale niestety zostawiał na twarzy tłustą warstewkę i już do niego nie wracam. Podstawowa wersja rządzi :)
OdpowiedzUsuńIwostin jest super ale kolory podkładów rimmel absolutnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzy Twoim zdaniem podkład Wake Me Up nadaje się do mieszanej cery?
OdpowiedzUsuń