Oczywiście występuje tutaj społeczna kontra i syndrom wyparcia, jednak mimo usilnych prób, jesteśmy tym zjawiskiem przesiąknięci do dziś. Do cna.
A co wiąże się nierozerwalnie z kulturą minionego wieku?
Elvis, Elvis... lata pięćdziesiąte.
Z pewnością ponadprzeciętnej urody Artysta, który pojawił się w odpowiednim czasie i miejscu.
Oto jak ustosunkował się do swojego fenomenu - ‘Ludzie szukali czegoś innego i w odpowiednim czasie pojawiłem się ja. Byłem szczęściarzem’.
Ameryka czekała na bodziec, który rozbudziłby jej buntowniczego ducha. Nowa fala, rewolucja społeczno-kulturalna, zmiany w muzyce, modzie.
W jego nekrologu pojawiła się nawet wypowiedź, iż wprowadził seks do kultury masowej.
Trudno nie zgodzić się również z John'em Lennon'em, który z kolei stwierdził, iż "przed Elvisem nie było niczego".
Prowokujący w każdym centymetrze swojej osoby - poprzez uczesanie, ruchy sceniczne, sposób śpiewania, jak i drwiący, ironiczny uśmiech.
Banałem jest - prekursor i Król rock'n'rolla, kolejny symbol Stanów Zjednoczonych.
Odzwierciedlał wolność. Totalną i absolutną. Wolność od prac, do których nie ma się przekonania, szkoły, ludzi, w których nie znajdujemy zrozumienia. Elvis nie był częścią establishment`u. Wykreował swój własny świat, w którym starczało miejsca dla życia, o jakim marzyły rzesze ludzi. Presley pobudzał ludzi, jednocześnie dając im wolność bycia sobą i żyć, jak się chce.
Bruce Springsteen wyczuł pismo nosem. W jednym z wywiadów powiedział: ‘To było tak, jakby on się pojawił i wyszeptał sen do uszu wszystkich, i jakimś cudem wszyscy śniliśmy ten sen’.
Można odnieść wrażenie, że w jego twórczości słychać tęsknoty całej Ameryki, które sukcesywnie budowały ten kraj.
Bo Elvis jest Ameryką. Może dlatego tak trudno uwierzyć, że nie żyje.
Presley odcisnął również swój ślad w modzie. Umownie stwierdzić można, że było trzech Elvisów.
Pierwszy - tzw. Hillbilly Cat z 1950r., dość powiedzieć - pure Elvis, tak uwielbiany przez gawiedź. Niedbały look, w kurtce od braci Lansky. Dla wielu - grający prostaka, będącego pożywką dla nowojorskiej telewizyjnej publiczności.
Elvis z 1960r. rodem z Hollywood - najbardziej akceptowalny przez środkową Amerykę, ugrzeczniony i w gruncie rzeczy - nijaki.
Ostatecznie w 1970r. był już Elvisem z Vegas. W ręcznie wysadzanych jumpsiut`ach od Billa Belew`sa bił od niego błysk i blask. Nie był już jakimś piosenkarzyną. Był Królem Rock and Rolla! (dla mnie najmniej przystępna wersja, choć w pewien sposób ma swój urok)
"Panie i Panowie, Elvis wciąż nie wyszedł z budynku..."
Dla mnie - postać z wszech miar inspirująca. Nie ukrywam, że mentalnie jest niezwykle bliska. I nie trzeba wcale zasłuchiwać się w jego muzykę, żeby dostrzec magię osobowości i tego, co udało mu się dokonać.
Także moda na sezon wiosna-lato 2012 (Balmain) chce powrotu Króla.
Magdalena Frąckowiak dla Vogue Hiszpania |
Na całym świecie wielu wciąż nie wierzy w jego śmierć i nie przyjmuje tego do wiadomości.
I słusznie.
Elvis wciąż żyje.
Projekty Balmain są obłedne! Za jeden żakiecik lub sukienkę dałabym się pokroić:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
malamajka.blogspot.com
Lovely collection of photos!
OdpowiedzUsuńThat H&M top rocks!
If you want, check out my blog:
http://thescentofglamour.blogspot.com/
your top is AMAZING!Great photos.i am your new follower,would nyou like to follow me back?
OdpowiedzUsuńhttp://shoppingtherapy153.blogspot.com/
i am also following you on blogloving!!xxx
OdpowiedzUsuńkocham elvisa ;) ob i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńswietne zdjecie z reki w przebieralni hm!
OdpowiedzUsuń