Smells like teen spirit

Roz-droże.

Wszystkie sploty okoliczności jeszcze bardziej utwierdzają  mnie w przekonaniu o słuszności tego, co się aktualnie dzieje. Także z jeszcze większą pewnością [czy to w ogóle możliwe? tu: śmiech] patrzę na to, co robię i gdzie chcę się znaleźć. 

Niedawno skończył się pewien etap. U schyłku drogi pojawiło się rozwidlenie [jakby tych było mało].

Parafrazując słowa znanego poety, nastąpił nowy początek. Oczom ukazały się dwie nowe ścieżki. Obie rozchodziły się w różnych kierunkach. Nie mogły być przemierzane równolegle. Człowiek zatrzymuje się, rozgląda dookoła, przypatruje jednej i drugiej. Wybrałam tę drugą. Tę mniej uczęszczaną.  

Nie jest standardowa.

Tak naprawdę żadna z dotychczasowych nigdy taka nie była.

Dokonując wyboru liczyłam w duchu, że kiedyś powrócę na pierwszą drogę. Jedyna myśl, która dźwięczała w głowie - czy powinnam wracać?

Mam świadomość, że ścieżki bywają dalekie, długie i wyboiste i jeszcze nie raz przypomnę sobie obraz rozwidlonych dróg. Ale słuszność decyzji motywuje do dalszej wędrówki. Wreszcie czuję, że jestem na tej właściwej.

Dziś podziwiamy set w stylu grunge. A raczej moją jego interpretację.  

Tymczasem słów kilka o specyfice tego stylu [obecnego w modzie. Muzykę sobie darujemy.]. 

Najczęściej polega na prostych połączeniach na linii podarty dżins - rozciągnięty swetr - kraciasta koszula - Tshirt z nadrukiem - sztruksy - longsleeve. Wariacje dowolne.

Wywodzi się z Seattle końca lat 80tych/początku 90tych, kiedy to młodzież podpatrywała i kopiowała 'styl' robotników, zamieszkujących rejony pochłonięte załamaniem koniunktury i nadchodzącym bezrobociem. Stał w znacznej opozycji do luksusowego establishmentu Ameryki. Grunge utożsamiany był z niechęcią do świata, buntem [właściwie nie wiadomo przeciwko czemu, gdyż był to ruch należący do rodzaju tych bezideowych], nonszalancją, wykolejeniem, sprzeciwem wobec krępującym wolność obyczajom.

W skrócie.

Nikt nie lubi dosłowności. Przełożenia tematu w stosunku 1:1. Toteż dzisiejszy look jest, tak jak napisałam wyżej, jedynie moją interpretacją [pierwotnego] stylu grunge. Tak jak lubię.

Nie wiem, z czego to wynika, ale praktycznie zawsze, kiedy zamierzam stworzyc dany outfit, cały proces skupia się wokół jednej konkretnej rzeczy, która jest w centrum zainteresowania. Na jej bazie buduję całą resztę. Pojawiają się myśli i obrazki, niektórzy zwą to zjawisko pomysłem. Tym razem na pierwszy plan wyłoniły się spodnie. Od początku wiedziałam, co z nimi zestawić i w którym kierunku pójść, aby wszystko było spójne. 

Dawno nie pojawiały się złote dodatki, więc dzisiaj nadrabiamy zaległości. I czapa, której szukałam od lat. Wreszcie moja.

 

 

Zestaw: Spodnie Bershka | Te Pull&Bear | Pasek House | Buty czasnabuty.pl | Czapka Upfront via StylePit.com | Naszyjnik H&M | Wdzianko Orsay | Pierścionek H&M | Bransoletki Malvaretki, New Look, House | Okulary H&M

Makijaż: Podkład MaxFactor Smooth Effect | Szminka Kryolan | Tusz do rzęs Astor Big False Lash Look | Cienie Inglot | Bronzer Avon | Lakier do paznokci Sensique (drogerie Natura)

Postprocess zdjęć: Mirella Szymoniak

C ya next time!
M.